Z duszą pękniętą – wiersz Osoby Skrzywdzonej


Gdzieś w kruchcie kościoła 
Samotnie w  półcieniach 
Tam kościół nie patrzy
Nie widzi  cierpienia 

Gdzie światło nie świeci 
Gdzieś w mroku odmętach
Ja z duszą pękniętą 
Osoba zniknięta

Organów w tle dźwięki 
Homilia kapłana
Modlitwy kadzidła 
Ja w kącie schowana

Odarta z godności 
Bez twarzy imienia
Zraniona w Kościele 
Utkana z cierpienia 

Mistyka liturgii 
Duch Domu Bożego 
Nie jestem bezpieczna 
Nie pytasz dlaczego

Urzędnik kościoła 
Mą godność ma za nic 
W strukturze swej władzy 
Mnie krzywdzi i  rani

Modlitwy  wygłasza 
Ton piękny dobiera 
Baranka unosi 
Ma dusza umiera 

Bezpieczny i wolny
wciąż na piedestale 
A ja niewidzialna 
Nie liczę się wcale

Chcę być w tym kościele 
Chcę być blisko Pana
Chcę czuć się bezpiecznie 
Nie bać się kapłana 

Niestety mnie nie ma 
Choć w kruchcie wciąż jestem
Skrzywdzona  wyklęta 
Słowem czynem gestem 

Księża głusi ślepi
w układach splątani 
W pałacach biskupich
Nie przestają ranić 

Schowani za biurkiem
Z pozoru udają 
Z Jezusem na ustach
Znów ciszą karają

Bezradna w niemocy 
Wciąż ufam i wierzę 
Kościół nas nie widzi
Ty Jezu dostrzeżesz

Data wpisu: 2024-02-15