Jezus niósł mnie w tej Drodze Krzyżowej


Świadectwo Osoby wykorzystanej seksualnie przez księdza, wygłoszone podczas wydarzenia modlitewnego „Polska pod Krzyżem”, 14 września 2019 r.

Jestem osobą wykorzystaną seksualnie przez księdza. Ktoś do kogo miałem zaufanie i w najbardziej bezpiecznym dla mnie miejscu, którym był Kościół…

Jakby ktoś życie mi odebrał, rzucił na nie cień, a przykazanie mówi „nie zabijaj”. Została zgwałcona moja czystość i niewinność Dziecka Bożego – a przykazanie mówi „nie cudzołóż”. Zostałem okradziony z godności człowieka… z tej godności Dziecka Bożego; okradziony z zaufania do Boga, do Kościoła do drugiego człowieka. Jakby ktoś ukradł mi światło – i zdarł ze mnie cały sens życia.

Czułem nagi, bezbronny i wystawiony na pośmiewisko.
Czułem się jak trędowaty, tak brzydki, że zakrywa się przed nim twarz.
Moje życie stało się przeklęte, jak to drzewo krzyża, na którym przecież wieszało się łotrów – tych najgorszych, tak się czułem. NAJGORSZY.
I niestety, nic nie zapowiadało, żeby się to miało zmienić, znikąd nie było pomocy…

Odszedłem od Kościoła, od sakramentów, porzuciłem Liturgiczną Służbę Ołtarza. Tak, byłem ministrantem 10 lat.

Alkohol, narkotyki, życie rozwiązłe, imprezy. Ledwo skończyłem szkołę średnią, lecz studiów już nie skończyłem. Tak żyłem przez prawie 10 lat, nękany przez księdza, szantażowany i manipulowany.

Wykorzystywał swój autorytet i to, że w moim domu ksiądz miał naprawdę wiele do powiedzenia.

Jakież to cierpienie, jakaż ciemność, samotność, wstyd, poczucie winy, autodestrukcja, autoerotyka i ten wstyd i samotność. Taki ciężar…mówili mi „walizka Twoja jest za ciężka”, wracaj do świata…i dalej bez pomocy.

W tej rozpaczy, Pan posłał do mnie swojego Anioła, który zaprowadził mnie na Katechezy.

Słuchałem…raz, drugi, trzeci i doświadczyłem pocieszenia, jakiego nikt, ani nic, nie mogło mi dać.

Spowiedź, Eucharystia, Słowo Boże, na nowo budowane zaufanie do księży…to wszystko napełniało mnie na nowo SENSEM ŻYCIA. Bracia we wspólnocie dawali wsparcie i nikt nie odrzucał, a przynajmniej nic nie mówił.

Pan Jezus zaprosił mnie, abym pozwolił mu przemienić ten krzyż, na którym wieszało się łotrów, tą przeklętą moją historię w CHWALEBNY KRZYŻ.

W tym roku mija 20 lat jak wróciłem do Kościoła i jakże jestem Bogu wdzięczny za tego Anioła, który zaprowadził mnie na katechezy w Neokatechumenacie. I rzeczywiście ten krzyż śmierci, zaczął stawać się Krzyżem Chwalebnym.

Urzekł mnie Pan Bóg swoją Miłością na nowo, dawał mi łaska za łaską, odbudowywał fundament wiary, odbudowywał obraz siebie we mnie – i tą moją tożsamość jako Człowieka i jako Dziecka Bożego. Uzdrawiał, pomagał akceptować siebie, choć Krzyż który noszę od prawie 30 lat, przysparza nadal ogromnego trudu i bólu z powodu tego, jak jesteśmy postrzegani w kościele, ja i inne Ofiary.

Dziś jestem mężem, który ma wspaniałą żonę, która pomaga mi przechodzić moje koszmary i kryzysy duchowe. Jestem ojcem kilkorga dzieci, choć nie obeszło się bez bardzo poważnego kryzysu i próby samobójczej.

Miały miejsce egzorcyzmy…modlitwy wstawiennicze i namaszczenie chorych, co bardzo mi pomogło,rzeczywiście jest to walka – walka duchowa.

Od 5 lat jestem wolny od narkotyków i alkoholu za łaską Pan Boga i przy odrobinie mojej walki – dziś widzę to Bóg walczył za mnie i ze mną. Nienawidziłem Kościoła i księdza który mnie skrzywdził, nienawidziłem siebie. Swoją miłością powoli, dzięki Słowu Bożemu i dzięki braciom, mówił do mnie i powolutku zapraszał do przebaczenia. Aż w końcu zobaczyłem, że Pan Jezus zbawia tych najgorszych, że nie skreśla nikogo i tak, jak pomaga mi, tak chce pomagać i zbawiać, tych którzy czynią obrzydliwe rzeczy…że cierpi z tymi, którzy cierpią, ale przyszedł na świat i cierpiał Mękę za tych którzy źle się mają, za złoczyńców. I dał Bóg mi Słowo, w którym zobaczyłem, że ten ksiądz jest moim bratem, że Bóg tego księdza także zrodził z Miłości i dla Życia Wiecznego i chce, abym miał jedność z tym bratem…poczułem to głęboko w sercu i nie dawało mi to spokoju. Słowa Ewangelii, które mówią,że nie siedem razy dziennie, lecz aż 77 razy dziennie mam przebaczać. Spotkałem się z tym człowiekiem i zaniosłem mu moje przebaczenie. Miłujcie nieprzyjaciół i czyńcie dobrze tym którzy Was nienawidzą.

Wiem, że wiele osób Skrzywdzonych przez księży odeszło z Kościoła i w sposób cywilny dochodzą swoich praw, nie winię Ich za to, i zapraszam Was do tego nie wińcie ich za to, Oni potrzebują realnej pomocy. Uwierzcie mi, że udręki, ciemności, zwątpienia mają taką skalę, że gdy nie ma Boga w takiej ranie, łatwo jest znienawidzić księdza, Kościół, ale również wierzących w Boga.

Jestem dziś tu, dzięki Panu mojemu Jezusowi Chrystusowi, który wiele razy pozwalał mi się przytulać do Niego i wchodzić w tę Drogę Krzyżową, w której najwięcej doznawałem pocieszenia. Wielokrotnie szedł ze mną lub niósł mnie w tej Drodze Krzyżowej i to On mnie uratował…

Dziś mogę powiedzieć:

Chwalebny Krzyż Zmartwychwstałego Pana
Jego rosa mnie ożywia
Jego powiew mnie użyźnia
w Jego cieniu postawiłem mój namiot.

W trwodze Tyś obroną
w potknięciu podporą
w zwycięstwie Koroną
w walce Tyś nagrodą.

Drzewo Życia Wiecznego
podpora wszechświata kościec ziemi
Twój wierzchołek sięga Nieba
a w Twoich ramionach otwartych jaśnieje Miłość Boga.

Data wpisu: 2019-09-16