STRONA GŁÓWNA / MODLITWA / PROPOZYCJE HOMILII

Homilia (Ks. Wojciech Rzeszowski)


Gniezno, 24 lutego 2023 r.

Szukam, o Panie Twojego oblicza (Ps 27,8)

Słowa z Psalmu 27 są mottem kolejnego, VII Dnia modlitwy i pokuty za grzechy wykorzystania seksualnego w Kościele. To ważne wydarzenie na wielkopostnej drodze wspólnoty Kościoła, ważne, choć nie zawsze zrozumiane.

Zaledwie przedwczoraj przeszliśmy przez wielką bramę Wielkiego Postu, jaką była Środa Popielcowa. Towarzyszyły nam mocne znaki: popiół sypany na głowę i słowo Boże, które wzywało do nawrócenia i pokuty. Prorok Joel z mocą wołał: „nawróćcie się do Pana, Boga waszego, bo jest łaskawy i miłosierny; rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty” (Jl 2,12).

Także dzisiaj, Bóg wzywa proroka Izajasza: „Krzycz na całe gardło, nie przestawaj” (Iz 58,1), wytykając ludowi jego fasadową religijność i ukryte grzechy. Dlaczego prorok ma krzyczeć? Prorok nie tyle krzyczał na lud, co raczej krzyczał do ludu. Krzyczał, by przebudzić go z letargu samozadowolenia i wygodnictwa. Lud chętnie podejmował praktyki religijne, także post, ale czynił to rytualistycznie i powierzchownie. Spełniał zewnętrzne rytuały i czuł się zadowolony z siebie. Ludzie potrafili efektownie rozdzierać szaty, ale nie chcieli dotykać swoich serc. Jednak czy może istnieć religijny post, jeśli nie odziera z iluzji na swój temat i nie prowadzi do poznania prawdy? Czy może istnieć post, który nas nie dotyka i nie boli? Który nie wyzwala od zła, nie dzieli chleba z głodnym, nie wyprowadza ze strefy bezpiecznego komfortu i otwiera na drugiego, zwłaszcza człowieka ubogiego i ciepiącego?

Dziś, u progi Wielkiego Postu, w tym szczególnym dniu modlitwy i pokuty za grzechy wykorzystania seksualnego w Kościele, pierwszym słowem, jakie Bóg kieruje do nas przez proroka, jest wezwanie, by ten „krzyczał na całe gardło”. Czy to przypadek? A może i nas Bóg chce przebudzić z jakiegoś letargu, byśmy mogli usłyszeć i przyjąć Jego słowo?

Poproszono mnie kiedyś o osobistą refleksję nad pełnioną już od kilku lat posługą biskupiego delegata ds. ochrony dzieci i młodzieży. Napisałem wówczas krótkie świadectwo, któremu nadałem tytuł:  Ksiądz w piekle. Wiem, brzmi to dziwnie. Ksiądz w piekle? Tytuł jest metaforą, jednak niedaleką od rzeczywistości. Oznacza ona nie tyle jakieś miejsce, co bardziej stan ducha, a czasem i całego życia, które może stać się piekłem.

Nie jeden raz, jako ksiądz, towarzyszyłem ludziom w ich życiowych zmaganiach, ale dwie sytuacje były dla mnie szczególnie mroczne. Jedną była depresja, a drugą molestowanie seksualne w dzieciństwie. Depresja, a czasem i uboczne skutki leków, potrafią być bardzo trudne, zdają się prowadzić w mroczną podróż na dno otchłani. Obecność na tej drodze nie była łatwa, jednak zawsze towarzyszyła mi nadzieja na zmianę i świadomość, że to choroba, trudna do zrozumienia i ogarnięcia, ale choroba, która może się zdarzyć każdemu i którą można leczyć.

W przypadku cierpienia spowodowanego wykorzystaniem seksualnym jest inaczej. To nie jest choroba, ale konsekwencje doznanej krzywdy. Tym bardziej bolesnej i dramatycznej, gdy zadaje ją ktoś, komu się wierzy i ufa, bo reprezentuje samego Boga. Skutki takiego doświadczenia zazwyczaj są głębokie i wpływają destrukcyjnie na całe późniejsze życie.

Owocem takiego zranienia może być poczucie wewnętrznej śmierci. Choć ciało nadal żyje i zewnętrznie wydaje się funkcjonować, to serce zdaje się być martwe, jakby zamrożone. Nie potrafi już kochać, ufać, budować relacji, cieszyć się życiem, uwierzyć w siebie czy zaufać drugiemu, a nawet samemu Bogu. Powrót do normalnego życia to zazwyczaj długi i trudny proces, który rzadko dokonuje się bez fachowej pomocy.

Wiele razy miałem okazję spotykać osoby zranione w Kościele. Często byłem pierwszą osobą, która mogła usłyszeć i poznać ich bolesną historię. Właśnie wtedy czułem się jak w piekle. Byłem wówczas przygnieciony ciężarem ich cierpienia, ilością smutku, bezradności, poczucia brudu i zła, samotnie przeżywanego bólu, o którym zazwyczaj nikt inny nie wie. Było to dla mnie trudne, ale jednak chwilowe. Uczestniczyłem w cierpieniu innych, chciałem im pomóc, ale nie nosiłem w swoim ciele ich ran. Oni nosili je przez całe życie i nie mogli się od nich uwolnić. Kiedy uświadamiałem sobie ten fakt, w moim sercu rodziło się współczucie i bolesne pytanie: dlaczego? Zwłaszcza jeśli sprawcą krzywdy okazywał się człowiek Kościoła, który przecież miał być pośrednikiem życiodajnej miłości Boga, a który okazał się zwiastunem śmierci.

Po zakończeniu spotkań z osobami zranionymi, słowem, które najczęściej słyszałem, była pełna ulgi wdzięczność: „dziękuję, że mi ksiądz uwierzył i pozwolił mówić”. Przyjęcie i uszanowanie cierpienia tych osób nie zmieniało nagle ich życia, ale pośród ogromnego mroku stawało się promykiem nadziei. W ciemności, nawet małe światełko jest ważne, bo pozwala żywić nadzieję i podejmować dalszą wędrówkę.

Dlatego ważne są takie dni, jak dziś. Pragniemy podejmować modlitwę wynagradzającą za grzechy dokonane w Kościele, modlić się o nawrócenie i przebaczenie, a jednocześnie wyrazić naszą troskę i szacunek wobec osób zranionych. Chcemy im powiedzieć: wiemy, że jesteście pośród nas, choć nie wszystkich znamy. Przeczuwamy Wasze cierpienie, mamy dla niego szacunek i otaczamy Was modlitwą, w której prosimy miłosiernego Boga, by uzdrowił Wasze rany. Jesteśmy gotowi wyjść Wam na spotkanie i być razem z Wami.

Chcemy na koniec wspólnie modlić się Psalmem 27, z którego zaczerpnięto motto tego dnia modlitwy i pokuty:

O jedno proszę Pana, tego poszukuję: bym w domu Pańskim przebywał po wszystkie dni mego życia, abym zażywał łaskawości Pana, i stale się radował Jego świątynią. Albowiem On przechowa mnie w swym namiocie w dniu nieszczęścia, ukryje mnie w głębi swego przybytku, wydźwignie mnie na skałę.
Usłysz, Panie, głos mój – wołam: zmiłuj się nade mną i wysłuchaj mnie! O Tobie mówi moje serce: «Szukaj Jego oblicza!»
Ty jesteś moją pomocą, więc mnie nie odrzucaj i nie opuszczaj mnie,
Boże, moje Zbawienie!

Choćby mnie opuścili ojciec mój i matka, to jednak Pan mnie przygarnie.
Ufaj Panu, bądź mężny, niech się twe serce umocni, ufaj Panu!

 

 

Zobacz także