Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich (Iz 53,6-7).
Najokrutniejszymi zbrodniami są te, które są popełniane w imię Boga i dla Boga. Znamy wiele takich z historii świata i religii, to są te głośne. Są jednak i takie, o których często nie słyszymy i nie wiemy. Te dokonywane w zaciszu domu, konfesjonału, salki katechetycznej, kancelarii parafialnej, pomieszczeń duszpasterskich czy zakrystii.
Wszędzie tam, gdzie w imię Boga dzieje się krzywda człowiekowi, który zaufał, powierzył swoje bezbronne życie, tam zabijany jest Bóg w imię Boga. I religia może stać się bezbożną i niszczycielską, gdy zabraknie wrażliwości i miłości.
Kto nie bierze swego krzyża a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien (Mt 10,38).
Piątek… dla wielu tylko dzień jarosza, wegan i wegetarian…
Jednak królestwo Boże, to nie sprawa tego, co się je i pije, ale przede wszystkim współczująca miłość, zwana miłosierdziem. Przydrożne krzyże, to bezbronni i skrzywdzeni wołający o ratunek. Można się przed krzyżem skłonić, pomachać kapeluszem i pójść dalej, wrócić do swojej strefy komfortu, do swojej małej stabilizacji, do swoich spraw. Wziąć krzyż, nie jakiś abstrakcyjny czy wymyślony. Ten przydrożny, spotkany po drodze, w osobie skrzywdzonego człowieka, którego Bóg w tej godzinie mojego życia postawił na mojej życiowej ścieżce.
A my uznaliśmy go za skazańca chłostanego przez Boga i zdeptanego (Iz 53,4).
Czarne karty historii Kościoła, raport McCarrick’a, raport kościoła francuskiego, raport dominikanów… Sprawa szczecińska, sprawa wrocławska, a przecież to konkretni ludzie ze swoją historią i cierpieniem. Krzyż coraz cięższy, bo liczba ofiar jest do policzenia. Ogrom bólu i ciężaru nie do udźwignięcia i nie do wyobrażenia. Jednak prawdziwy upadek zaczyna się wtedy, zamiast pomocy, człowiek poszkodowany zostaje DOKRZYWDZONY, lekceważeniem i brakiem wsparcia.
A Twoją duszę miecz przeniknie, a by na jaw wyszły zamysły serc wielu (Łk 2,35).
Kościół to nasza matka. O matce nie wolno mówić źle… Jednak, kiedy jakaś matka krzywdzi dzieci, kiedy matka lekceważy ich cierpienie, kiedy nie staje w ich obronie, kiedy przerzuca odpowiedzialność i winę na swoje dzieci, to jest to wyrodna matka, uzurpatorka. Prawdziwa matka, zawsze jest po stronie dziecka i nigdy go nie zdradzi.
Tak to się gubi sprawiedliwego, a on odchodzi by zażywać pokoju. Spoczywa na swym łożu ten, kto postępował uczciwie (Iz 57,1-2).
Jak to łatwo powiedzieć: „nic nie wiedziałem”, „nic nie zauważyłem”. Mało tego, można dołączyć do grona obojętnych gapiów lub szyderców. Można nawet świetnie się bawić cudzym kosztem. Tylko wtedy, powinno się zasłonić wszystkie lustra w swoim domu. Czego najbardziej żałują umierający? Tego, że nie da się cofnąć czasu. Każdy człowiek umiera, ale nie każdy naprawdę żyje. Żniwo wielkie, ale Szymonów mało.
Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać jego była niepodobna do ludzi – tak mnogie narody się zdumieją … (Iz 52,14-15).
Dominicanes -Pańskie Psy
I nie o to chodzi, żeby tylko głośno szczekały lub warczały na heretyków i sekciarzy. Chodzi przede wszystkim o lizanie ran zadanych we własnym domu, we własnej rodzinie, w kościele, wszystkim braciom i siostrom. Dobry pies chroni dom i mieszkańców, żeby każdy bez wyjątku mógł się w nim czuć bezpiecznie.
Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą (Łk 2,34).
Jako chrześcijanie, uczniowie Jezusa, wielokrotnie zawodziliśmy. Kolejny skandal, kolejne ofiary, kolejni oprawcy w powłóczystych szatach. Brak wystarczającej troski o skrzywdzonych, ale też brak odpowiedzialnego zajęcia się złoczyńcami. Pobłażanie, ukrywanie, bagatelizowanie ciężaru winy, narażanie przyszłych potencjalnych ofiar…To nie miłosierdzie. Bóg przebacza skruszonemu grzesznikowi, który się nawraca, pokutuje i zadośćuczynił.
Po udrękach swej duszy ujrzy światło i nim się nasyci. Sprawiedliwy mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości on sam dźwigać będzie (Iz 53,11).
Współczucie, empatia, po prostu ludzkie odruchy. A przecież Kościół – Ecclesia – jest KOBIETĄ!
O ile bardziej ludzki, wrażliwy, czuły i delikatny byłby nasz Kościół, gdyby mężczyźni dostrzegli kobiety z ich geniuszem i posunęli się trochę, robiąc dla nich miejsce, w kościelnych ławach, w których się wygodnie porozsiadali.
Bo dusza moja jest przesycona nieszczęściami, a życie moje zbliża się do Szeolu.
Zaliczają mnie do tych co schodzą do grobu, stałem się podobny do męża bezsilnego (Ps 88(87),4-5).
Kolejnym upadkiem jest klerykalizm i oddzielenie religii od miłości bliźniego. Pozostaje wtedy pusty kult, szkodliwa ideologia i zajmowanie się sobą. Historia kołem się toczy, popełniamy te same błędy i grzechy. Może to wszystko z braku dopełnienia pokuty? Pokuta, to nie paciorek po spowiedzi, ale sprawiedliwość naprawcza, zadośćuczynienie, także finansowe za wyrządzone krzywdy. To rzeczywista troska o skrzywdzonych i zapobieganiu złu w przyszłości.
On wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej ziemi. Nie miał on wdzięku ani też blasku, aby chciano na niego popatrzeć, ani wyglądu by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści oswojony z cierpieniem, jak ktoś przed kim się twarz zakrywa, wzgardzony tak iż mieliśmy go za nic (Iz 53,2-3).
Chciałoby się krzyknąć: Król jest nagi, ale nie w stronę Chrystusa. W stronę Jego Kościoła. Chrystusowa nagość nic mu nie odbiera. Nikt nie odchodzi z Kościoła z powodu Bożego miłosierdzia, dobroci Jezusa czy czułości Ewangelii. To nie Chrystusowi brakuje wiarygodności i wierności Ewangelii. Jezus jest dobrym pasterzem, to my jego uczniowie zbyt często pasiemy samych siebie, gnębiąc przy tym owieczki.
Zawinili ludzie, a znowu oskarżono o to Boga.
Pan Bóg otworzył mi ucho a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem (Iz 50,5).
Człowiek skrzywdzony, człowiek przybity, wykorzystany, sponiewierany, odrzucony, wykluczony. Obcy, niechciany, nieadekwatny. Zawsze jednak umiłowane Boże dziecko. Nikt i nic nie jest w stanie tego zmienić, ani nam ostatecznie tego odebrać.
Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13).
Wzywamy imienia Bożego na daremno, do czczych rzeczy, gdy straszymy ludzi Bogiem, gdy zmuszamy ich do zasługiwania na Jego miłość i życzliwość.
Bóg sędzia sprawiedliwy, który za dobro wynagradza, a za zło karze… Z krzyża wypływa inna prawda. Z krzyża Jezusa płynie do nas pieśń o bezwarunkowej, niezmiennej i ogarniającej wszystkich i wszystko, miłości miłosiernej Boga. Kocha i zbawia dobroczyńców i złoczyńców. Cały jest miłością. A więc miłujmy się wzajemnie, tak jak sami zostaliśmy przez Niego umiłowani.
Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje jego losem? Tak, zgładzono go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zbity na śmierć (Iz 53,8).
Solidarność ze wszystkimi ludźmi, bo wszyscy są członkami jednej, bożej rodziny. Bracia i siostry, dzieci tego samego Boga, Fratelli Tutti. Gdy cierpi jeden członek, cierpi całe ciało. Czy czuję ten ból? Czy chcę go czuć i przeżywać jako własny? Bez empatii nie ma współczucia i nie ma miłosierdzia. Nie ma żywej wiary. Nie ma chrześcijaństwa.
Grób mu wyznaczono między bezbożnikami i w śmierci swej był na równi z bogaczem, chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy i w jego ustach kłamstwo nie postało (Iz 53,9).
Aby móc spokojnie umrzeć, trzeba najpierw dobrze przeżyć swoje życie. Każdego dnia mamy okazję do bycia bardziej bożymi ludźmi. Bóg przebóstwi tylko to, co zostało uczłowieczone. Uczłowiecza nas miłość i wrażliwość na bliźnich, zwłaszcza najbardziej poszkodowanych i potrzebujących. Wszystko, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili. Czas to miłość. Nie ma czasu do stracenia. Nie wiemy ile jeszcze nam go pozostało.
+++